Serce dzisiejszej Azji, miejsce docelowe a zarazem wypadowe dla wszystkich backpackersów. Zakochałam się w nim od razu, chodź jak dotarłam na KohSan Road - nie rozumiałam co w niej takiego wyjątkowego. Jak wróciłam tu ponownie zrozumiałam. To po prostu zwykły dom, którego nie do końca rozumiemy, akceptujemy taki jaki jest, ponieważ jest naszym domem i dlatego w nim żyjemy.
W Bangkoku nic nie jest normalne i wszystko jest na opak. Na słońcu w same południe robotnicy naprawiają miejskie kanały. Powstały one na miejscu dawnych głównych ulic i stanowiły swego czasu podstawę komunikacji. Dziś tą rolę przejęło rozbudowywane metro, oraz autostrady. Na kanałach są oczywiście targowiska, do których wtedy nie dotarłam, ale które są bardzo popularne, szczególnie na filmach. Via Wikitravel koszt podróży kanałami trasą miejską to ok. 15 zł za cały dzień - następnym razem na pewno skorzystam.
BTW podziwiam tych robotników, abstrahując już od upału i niemiłosiernego słońca, ja bym spadła na samą świadomość tego jakie brudne kanały są pode mną i, że miała bym do nich wpaść. No way!
W Azji jednym z głównych środków transportu jest skuter. Przecież jest tam ciepło cały rok, wszędzie wjedzie, zmieści się, zawsze gdzieś uda się go zaparkować. W różnych konfiguracjach - to wieloosobowy, to przewożąc ramę od łoża małżeńskiego. Tu taj uwieczniłam rodzica(po tylu latach dalej mam problem z określeniem płci, po oczach sądzę, że to mama z córką), który spełnia wszystkie wymogi bezpieczeństwa w kasku, dziecku kask nie potrzebny, bo przecież nie siedzi na skuterze, tylko stoi za kierownicą. Bez nerwów wszyscy nowocześni rodzice, oczywiście nie prowadzi ta urocza dziewczyna tylko jej opiekun!
Azja jest pełna przedstawień tego Pana, w sklepach, wszechobecnych ołtarzykach, niezliczonej ilości świątyń. Prawie każdy przepasany złota wstęgą, pewnie żeby nie było mu zimno!
A tu taj wierni modlący się w tejże świątyni, jest też z nimi pies - o dziwo. Pod czas mojej podróży odczułam wyraźny brak ptaków, psów i kotów. I teraz do końca będę się zastanawiać na czym polega ta różnica. Wiadomo inna kultura, Polska w zupełności przoduje w posiadaniu nadmiernej ilości pupili w domu. Jednak te ptaki nie dają mi spokoju, a może są inne bardziej ludzkie powody, że ich nie ma? Ktoś mi kiedyś powiedział, że wszystkie zjedzono kto wie, kto wie...
Tajowie słyną z uprzejmości i ciągłego uśmiechu. Radosna twarz jest cecha większości Azjatów w ich naturze jest śmianie się z powodu rzeczy radosnych, ale również kiedy jest się złym, wściekłym i zdenerwowanym. Na pewno są bardzo uprzejmi ten pan oprowadził nas po jednej z Bangkockich świątyń, o tak bo miał wolny czas i nigdzie mu się nie spieszyło. Albo dlatego, że była z nami blondynka, z ładnymi nogami i biustem.
Ten sam Pan, ta sama świątynia.
A tu już kolejna świątynia z Odpoczywającym Buddą, drugim co do długości Buddą na świecie.
fot. Pani Hania |
Oto i on - Reclining Buddha Bangkok.
Miasto jest podobnie zakręcone jak Warszawa. Ciężko powiedzieć gdzie jest centrum (Centrum czego? Chińskiej dzielnicy - Chinatown, turystyczne - Koh San Road etc.) i podobnie jak tu wszystko jest porozrzucane. Na zdjęciu po wyżej biedna uliczka w środku miasta, jakieś 20 min piechotą od Leżącego Buddy.
Koh San Road - ulica, która zasypia trzeciej rano zasypia i budzi się o czwartej. To zdjęcie zrobiłam ok. szóstej rano. Nie mogłam spać, bo dopiero co przyjechałam i nie przestawiłam się na nowy czas. Na poranny spacerze zdążyłam ruszyć Koh San Road, zrobić to zdjęcie i spotkać koleżankę z którą dzieliłam na noc pokój. Niestety nie mam z nią dziś kontaktu. Warto jeździć po Azji parami, cena za nocleg zazwyczaj jest za cały pokój, nie od osoby i tak potrafi spaść z 10 $ o połowę!
Na zdjęciu po wyżej blok przy ulicy Koh San Road - to tu się udajcie po najtańszy nocleg w mieście - jedzenie różne ale do drogich nie należy. To dziwne bo za dnia jak ulica jest pełna ludzi i straganów, dostałam oczopląsu i nie patrzyłam się w niebo - to zdjęcie uświadomiło mi jak wiele nie widziałam!
Bangkok pełen jest ludzi, pełen jest więc i targowisk. Miasto zasypia dosłownie na kilka godzin, prawie zawsze da się pójść na zakupy. Tajowie pracują dzień i noc, a na miejsce handlowe wykorzystuje się prawie każdy wolny skrawek powierzchni. Bo jak już jest targ to na całego. Tu taj zdjęcie z targowiska utworzonego związku z urodzinami, królowej, które akurat (11 sierpnia) miały miejsce w Bangkoku. Specjalnie dla jego mieszkańców postawiono 4 telebimy, wszystkie postawione w parach, ekranami w odwrotną stronę, dzięki czemu można było oglądać po dwa filmy na raz! Do tego masaż tajski za 180 bahtów, czyli ok 18 zł. Oczywiście do jedzenia masa rzeczy, w tym karaluchy. Nie odważyłam się, może innym razem. Aczkolwiek jak pojadę do chin chciałabym spróbować skorpiona.
Zdjęcia, z wyjątkiem opisanych\, są moje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz